Czy smartfon może wykryć koronawirusa?

Czy smartfon może wykryć koronawirusa?
Autor:
Data publikacji:
Kategoria:
Potrzebujesz ok. 5 min. aby przeczytać ten wpis

Wciąż nie wszyscy mają dostęp do szybkich testów na koronawirusa. Być może rozwiązanie jest bliższe, niż się wydaje, a w jego osiągnięciu pomoże światu rozwinięta sztuczna inteligencja? 

Mimo że minął już ponad rok od pierwszych informacji o zarażonych nowym, nieznanym jeszcze wtedy wirusem, wciąż nie do końca znana jest rola pacjentów „bezobjawowych” – bardzo trudno oszacować ich liczbę i wpływ, jaki w rzeczywistości mają na rozwój pandemii. Badacze przypuszczają, że to właśnie te przypadki mają największy wpływ na szybkie rozprzestrzenianie się choroby i dlatego postawili sobie pytanie: jak łatwo zidentyfikować i dotrzeć do osób chorych bezobjawowo. Z pomocą przyszła sztuczna inteligencja i odkrycie naukowców z MIT (Massachusetts Institute of Technology). Zbadali oni kaszel osób zarażonych koronawirusem i porównali go z kaszlem chorych na inne choroby. Wniosek jest jeden: aplikacja wykrywa pacjentów z Covid-19 i może pomóc powstrzymać pandemię. 

Aplikacja zamiast testu?

W celu opracowania oprogramowania zespół Juana Briana Subirany zebrał ponad 200 tysięcy nagrań dźwiękowych, na których słychać kaszel. W projekcie wzięło udział 70 tysięcy wolontariuszy, z których każdy został przebadany na obecność koronawirusa. Około 2500 testów dało wynik pozytywny, choć wielu z zakażonych nie wykazywało absolutnie żadnych objawów. Algorytm napisany przez naukowców ze wspomnianego zespołu był w stanie przypisać 98,5 proc. przypadków infekcji objawowych do odpowiedniego typu kaszlu, a w przypadku pacjentów bezobjawowych miał skuteczność stuprocentową.

Wskazówka, nie diagnoza

Według kierownika zespołu aplikacja ma pomóc osobom, które nie wykazują żadnych objawów koronawirusa. Ci, którzy zostali zarażeni, nie powinni kaszleć do swojego telefonu, żeby sprawdzić, czy dalej są chorzy. Korzystać z aplikacji powinny grupy ludzi, które zaraz wejdą do klasy, biura czy restauracji. Mogłaby też funkcjonować jako element codziennej porannej toalety – po wstaniu z łóżka i kaszlnięciu do telefonu użytkownik miałby wskazówkę czy normalnie kontynuować swój dzień, czy lepiej iść i zbadać się w odpowiedniej placówce medycznej. Ostatecznie aplikacja nigdy nie zastąpi badań laboratoryjnych i diagnozy lekarza. Mimo że specjaliści nie zajmują jednoznacznego stanowiska wobec funkcjonalności programu, to działania typu „zrób to sam” zawsze niosą ze sobą pewne ryzyko.

Polacy mają swoje pomysły

STOP COVID (wcześniej ProteGo Safe) również jest aplikacją na smartfony, ale nie korzysta z mikrofonu. Składa się z dwóch modułów, które według producentów są całkowicie bezpieczne i nie śledzą użytkownika. Pierwszy z nich to test, który pomaga w kontroli własnego stanu zdrowia. Jest rodzajem swoistego dziennika, który dzięki odpowiedziom posiadacza aplikacji na pytania o objawy i samopoczucie, jest w stanie przypisać go do odpowiedniej grupy ryzyka. Kluczowy w walce z rozprzestrzenianiem się wirusa jest natomiast moduł drugi, który skanuje otoczenie użytkownika i informuje go w przypadku, gdy była szansa, że spotkał on na swojej drodze osobę chorą. Dzieje się to tylko wtedy, kiedy każdy z zainteresowanych ma zainstalowaną aplikację STOP COVID.

Specjaliści uważają, że system ten miałby sens, tylko jeśli aplikacja byłaby zainstalowana na urządzeniach większości obywateli, a ci nigdy nie ukrywaliby, że są chorzy. Problem w tym, że mało kto chce dzisiaj rozgłaszać, że ma problem z wirusem. Dodatkowo program bierze pod uwagę tylko i wyłącznie odległość jednego telefonu od drugiego, a więc dwie osoby, które stoją po dwóch stronach szyby, mimo że nie mają ze sobą bezpośredniego kontaktu, zostaną przez aplikację sparowane. Jako zaletę trzeba zaliczyć decentralizację systemu zarządzania danymi użytkowników – nie istnieje serwer główny, który zbiera informacje o tym, gdzie i kiedy był posiadacz aplikacji. Telefony wymieniają się anonimowymi danymi bezpośrednio między sobą za pomocą technologii Bluetooth.

Smartfon może wykryć też inne choroby

Naukowcy nie zajęli się badaniem głosu dopiero od nastania czasów kryzysu związanego z koronawirusem. Do tej pory rozwinęli już swoje aplikacje, które pomagają w wykryciu Alzheimera, astmy czy zapalenia płuc – wszystko na podstawie dźwięków. W badaniach tych kluczowe są cztery czynniki: siła strun głosowych, nastrój, a także wydolność płuc i układu oddechowego. Odkrycia z poprzednich projektów zostały wcielone w badania nad Covid-19. Badacze spostrzegli niezwykłe podobieństwo między biomarkerami dźwiękowymi w chorobie Alzheimera i Covid-19.

Zdjęcie główne artykułu: Designed by Freepik

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*