Blue Origin stała się kolejną komercyjną firmą po SpaceX, której rakieta dopuszczona będzie do misji kosmicznej NASA. New Glenn ma 95 metrów, choć może przenosić o jedną trzecią ładunku mniej niż Falcon Heavy.
Dla 20-letniej już firmy Jeffa Bezosa znalezienie się na liście potencjalnych partnerów NASA jest niezwykle ważnym krokiem milowym. To jedyna droga do rzeczywistego wysłania swoich konstrukcji w przestrzeń kosmiczną, choć wciąż dotyczy to wyłącznie transportu towarów, a nie ludzi.
Podobnie jak SpaceX, Blue Origin ma swój lądownik wielokrotnego użytku, a ich rakiety zaprojektowane zostały w taki sposób, aby można ich było użyć do wielu zastosowań. Ale loty w kosmos to nie wszystko – obie firmy konkurują także na polu telekomunikacyjnych systemów satelitarnych – chodzi o „Starlink” Muska i „Projekt Kuiper” Bezosa.
Najbogatsi ludzie świata walczą o przestrzeń na orbicie okołoziemskiej. Obaj chcą zbudować mega-konstelacje satelitów, zapewniając tym samym szybki internet w najodleglejszych zakątkach ziemi. Podczas gdy SpaceX umieścił już prawie 1000 satelit systemu „Starlink” na wysokości około 550 km i przeprowadza beta testy dostępności Internetu w USA i Wielkiej Brytanii, Blue Origin nie wysłał ani jednego urządzenia w przestrzeń kosmiczną.
Firma Muska chce zwiększyć liczbę swoich satelitów na orbicie do 3000 i zająć nimi kolejne fragmenty nieba. Nie podoba się to korporacji Bezosa, która twierdzi, że kolejne maszyny SpaceX będą przyczyną zakłóceń w łączności systemu Blue Origin, a być może nawet kolizji między nimi.
Licencje regulujące liczbę orbiterów, a także wysokość, na jakich się poruszają, reguluje amerykańska Federalna Komisja Łączności (FCC), w której gestii jest ostateczna decyzja, która firma wygra ten pojedynek. A walczyć jest o co – kontrola systemu przesyłu danych obejmująca cały glob to także kwestia, która może decydować o dostępie do informacji dla całych przyszłych pokoleń ludzi.
Kiedy Musk tweetuje, że „Projekt Kuiper” jest i tak jeszcze w powijakach, Bezos odpowiada, że SpaceX modyfikując plan związany z umieszczeniem systemu satelit na orbicie chce po prostu stłumić konkurencję w zarodku. Blue Origin tłumaczy, że zmiany proponowane przez SpaceX stworzyłyby jeszcze większe ryzyko kolizji w kosmosie, a sami opracowali system Kuipera specjalnie w taki sposób, aby uniknąć zakłóceń powodowanych przez „Starlink”, który teraz zmienia nagle projekt.
Jest jeszcze jeden problem – sztuczne satelity dryfujące poniżej 2000 km nad ziemią, choć ledwo widoczne gołym okiem, znacznie utrudniają badania kosmosu bardziej czułymi teleskopami.
Satelity to tylko część działalności, jaką prowadzi firma Bezosa. 15 stycznia 2021 roku Blue Origin wysłała swoją usprawnioną kapsułę New Shepard w jej pierwszy suborbitalny lot. Statek osiągnął w kluczowym momencie wysokość 105 km i wrócił na ziemię, lądując przy pomocy silników rakietowych. Kapsuła załogowa wylądowała osobno dzięki specjalnym spadochronom.
Sukces w obu przypadkach oznacza, że rakieta napędowa i część przeznaczona do transportu ludzi są wielokrotnego użytku. To już kolejny test załogowego statku firmy, której celem jest stworzenie systemu pozwalającego na turystyczne wycieczki orbitalne.
Kosmiczny wyścig nabiera tempa, ale SpaceX wciąż może być pewny pozycji lidera. Blue Origin robi ogromne postępy i coraz śmielej porusza się w świecie kosmicznych technologii, ale to firma Muska ma za sobą parę spektakularnych sukcesów, także marketingowych.
Zresztą podejście obu firm do prowadzenia działalności i budowy kapitału jest zupełnie odmienne. SpaceX, wraz z jej założycielem, działają szeroko w mediach społecznościowych, chwaląc się wszelkimi sukcesami, z każdego startu rakiety robiąc małe show. Amazon i Blue Origin działają bardziej skrycie, a ich długofalowe plany nie są do końca jasne.
Pierwszy start New Glenn planowany jest już na ten rok, ale to nie wszystko, co firma Bezosa ma w planach – NASA wybrała ich lądownik Blue Moon jednym z trzech głównych projektów mających brać udział w przyszłych misjach księżycowych – naukowych i technologicznych startach związanych z programem Artemis.
Zdjęcie główne artykułu: The Washington Post / Contributor / The Washington Post / Getty Images