Czy hakerzy mogą włamać się do seks-zabawek?

Czy hakerzy mogą włamać się do seks-zabawek?
Autor:
Data publikacji:
Kategoria:
Potrzebujesz ok. 5 min. aby przeczytać ten wpis

Nowoczesnymi seks-zabawkami można sterować przez Bluetooth, a czasy analogowych gadżetów seksualnych odchodzą powoli w niepamięć. Wraz z postępem technologii zmniejsza się jednak bezpieczeństwo.

Zmieniająca się technologia

Wiele osób decydując się na zakup nowego gadżetu erotycznego, bierze pod uwagę nie tylko jego przeznaczenie, lecz także sposób sterowania jego funkcjami. Stare zabawki o charakterze erotycznym były w stu procentach analogowe i pozbawione jakichkolwiek zaawansowanych funkcji poza przełącznikiem “włącz-wyłącz” oraz czasami sliderem intensywności. Współczesne modele są jednak zupełnie inne. Producenci wszystkich akcesoriów domowego użytku doskonale zdają sobie sprawę z faktu, że większość ich użytkowników posiada nowoczesny smartfon, który doskonale sprawdzi się jako centralka sterująca. Widzimy to już w szczoteczkach elektrycznych – można na telefonie sterować czasem ich pracy czy sprawdzać dane historyczne, a także właśnie w seks-zabawkach – za pomocą smartfona zmienisz intensywność, tempo, rodzaj wibracji czy kolor podświetlenia. Niestety sterowanie bezprzewodowe ma jedną, podstawową zaletę – jest mało bezpieczne.

Sterowanie przez Bluetooth – wygoda przede wszystkim

Starymi zabawkami seksualnymi sterowało się przyciskiem umieszczonym na obudowie, a często także dodatkowym pilotem na kablu. To rozwiązania, które ciężko nazwać dyskretnymi. Plączący się kabel nie budował napięcia seksualnego, szczególnie po owinięciu się wokół nogi czy ręki, a poszukiwanie odpowiedniego przycisku w chwilach rozkoszy potrafiło zniszczyć intymną atmosferę. Właśnie dlatego nowoczesność zawitała także do seks-zabawek.

Designed by Freepik

Wibratorem można teraz sterować przez własny telefon. Aby to zrobić, należy przede wszystkim zakupić model wyposażony w funkcję łączności bezprzewodowej Bluetooth, która działa na stosunkowo dużą odległość i jest dostępna w praktycznie każdym współcześnie produkowanym telefonie komórkowym. Warto jednak pamiętać o tym, że zakup tak zaawansowanego technologicznie wibratora będzie droższy niż tego z podstawowymi, analogowymi funkcjami.

Czy protokół łączności Bluetooth ma dziury?

Protokół łączności Bluetooth powstał w 1999 roku i od chwili jego wprowadzenia uległ wielu modyfikacjom. Jedne miały za zadanie zwiększyć przepustowość, inne zasięg, a jeszcze inne – bezpieczeństwo. Mimo że protokół ten należy do bezpiecznych i w zasadzie przejęcie danych zdalnie jest niemożliwe, to ma jedną, podstawową wadę – błędy popełniane przez użytkownika.

Każde urządzenie łączące się protokołem Bluetooth ze smartfonem musi mieć odgórnie ustalony kod PIN, który należy wprowadzić na ekranie telefonu w celu jego sparowania z danym urządzeniem. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że niewiele osób zmienia kod PIN, gdyż przeważnie używa się go wyłącznie raz podczas pierwszej próby nawiązania połączenia. Potem łatwo zapomnieć o jego istnieniu. Aż do czasu włamania.

Na czym polega włamanie do seks-zabawek?

Hakerzy traktują włamywanie się do seks-zabawek jako próbę swoich własnych możliwości, chętnie szukają dziur w zabezpieczeniach, które można w łatwy sposób wykorzystać. Większość współcześnie produkowanych modeli wibratorów czy korków analnych wyposażonych w łączność Bluetooth ma czterocyfrowy kod PIN – przeważnie ciąg liczb 1234 lub 0000. Dlaczego producenci wybierają tak proste kody? Po to, żeby ułatwić obsługę nabywcom tych urządzeń i np. umożliwić połączenie się z wibratorem nawet bez instrukcji. Skomplikowany kod mógłby zdecydowanie utrudnić proces parowania. Co więcej, kody te są identyczne w każdym modelu danego urządzenia, dlatego hakerzy mają ułatwione zadanie.

Podstawowym atakiem wymierzonym w seks-zabawki jest próba nawiązania połączenia zdalnego bez autoryzacji właściciela. Co to oznacza? Że haker z mocnym nadajnikiem Bluetooth może bez najmniejszych problemów połączyć swój telefon z bezprzewodowym wibratorem znajdującym się w bloku obok. Mimo że taki atak wydaje się niewinny, może prowadzić do wielu nieprzyjemnych następstw. Haker może bowiem uruchomić zabawkę w najmniej oczekiwanym momencie, np. podczas wizyty konserwatywnych rodziców, przyjaciół lub ukochanego, wywołując tym samym dyskomfort odwiedzających. Hakerzy są w stanie także przejrzeć sposób użytkowania urządzenia – np. intensywność doznań czy częstotliwość korzystania z jego możliwości, co z kolei może hipotetycznie rodzić pole do nadużyć, np. szantażu. To ogromny problem dla prywatności.

Designed by Freepik

Bezpieczeństwo przede wszystkim

Jak się zatem chronić przed włamaniem do współczesnej seks-zabawki? Jeśli istnieje taka możliwość – zmienić kod PIN z fabrycznego na własny. Pamiętaj także, żeby zawsze po użyciu całkowicie wyłączyć urządzenie przyciskiem “On/Off”. Wibrator pozostawiony w trybie stand-by nie dość, że ciągle pobiera niewielką ilość energii, co w efekcie prowadzi do wyładowania się akumulatora w najmniej oczekiwanym momencie, to jest także w trybie wykrywalnym dla innych urządzeń z protokołem Bluetooth w pobliżu.

Zdjęcie główne artykułu: Designed by Freepik

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*